Wrak Bremerhaven
Na terenie Morza Bałtyckiego znajduje się wiele miejsc, gdzie zatopione statki przyciągają nurków. Jednym z takich miejsc jest miejsce zatonięcia statku Bremerhaven.
Każdy wrak to osobna historia. Jednostki pływające na przestrzeni dziejów trafiały na dno z najrozmaitszych przyczyn. Mimo bardzo różnych kolei losu, większości z nich można przypisać wiele wspólnych mianowników. Są jednak pojedyncze okręty, których losy potoczyły się w tak odmienny sposób, że na zawsze pozostawiły wyraźne piętno na kartach historii. Takim właśnie przykładem jest SS Bremerhaven nazywany statkiem śmierci.
W roku 1921, brytyjską stocznię Workman Clark and Company Ltd. w Belfaście opuścił statek handlowy Reventazon. Odkupiony w 1936 r. trafił do niemieckiego towarzystwa żeglugowego Union Handels- Und Schifffahrtsgeselschaft z Bremy. Do 1939 r. nie wyróżniał się niczym szczególnym, transportując ładunki owoców i warzyw. Zaraz po wybuchu II wojny światowej, jak wiele innych jednostek został przekształcony w okręt szpitalny (Lazaretschiff) Kriegsmarine.
Jednak bardzo szybko, bo już w październiku 1939 r., zmieniono jego przeznaczenie i stał się zastępczym lokum dla polskich jeńców wojennych, a zimą tego samego roku, służył za lokum mieszkalne dla polskich pracowników portu i stoczni w Szczecinie. Na początku 1940 r. podjęto decyzję o kolejnym przekwalifikowaniu okrętu, tym razem ze statku szpitalnego stał się jednostką mieszkalną. W marcu S/S Bremerhaven został odholowany ze Szczecina w okolice Polic, gdzie znajdowała się fabryka benzyny syntetycznej.
Właśnie w tym momencie rozpoczyna się mroczna karta, jaką w historii II wojny światowej przyszło zapisać byłemu statkowi handlowemu. Mimo, iż zacumowany na rzece Domiąża (jedna z odnóg Odry), Bremerhaven oficjalnie był statkiem mieszkalnym, to w rzeczywistości przez 3 kolejne lata pełnił rolę obozu koncentracyjnego dla przymusowych pracowników fabryki benzyny „Politz”. Początkowo przeznaczony dla polskich więźniów z Pomorza, Łodzi, Bydgoszczy, Zgierza i okolic, S/S Bremerhaven z czasem zaczął gromadzić jeńców z niemal całej podbitej przez nazistów Europy. Przetrzymywani na pokładzie ludzie wykorzystywani byli przy pracach budowlanych, chemicznych i wyładunku. Obowiązki komendanta pełnił Oskar Pust, natomiast jego zastępcą był Walter Schaffenberg.
Przez trzyletni okres działalności jako obóz koncentracyjny, Bremerhaven okrył się złą sławą miejsca, gdzie w nieludzkich warunkach, życie traciło 5-10 osób dziennie. Pierwszą ofiarą obozu stał się Stanisław Wasilewski. Bity za niezrozumienie rozkazu, wydanego mu w języku niemieckim, chcąc się ratować wyskoczył za burtę. Został zastrzelony przez obozowych wachmanów.
W 1943 r. ze względu na wysoką śmiertelność, dużą liczbę ucieczek oraz potrzeby odnoszącej coraz większe straty Kriegsmarine, obóz zostaje zlikwidowany, a sama jednostka oddana do stoczni remontowej w Szczecinie, gdzie po wstępnej deratyzacji i dezynsekcji Cyklonem B, na powrót przystosowano ją do żeglugi.
Od stycznia 1944 r. S/S Bremerhaven pełnił służbę na Morzy Bałtyckim, jako jednostka transportowa (dostarczała zaopatrzenie dla wciąż walczących żołnierzy otoczonych w Kurlandii) i ewakuacyjna dla ludności oraz rannych żołnierzy niemieckich. 29 października o godz. 17.30, w eskorcie trałowców M 155 i M 435, opuścił łotewski port Windawa (Ventspils) i transportując 3270 osób, udaje się do Gdyni. Wśród ewakuowanych znajduje się 1515 rannych żołnierzy, 680 uciekinierów cywilnych, 511 członków organizacji Todt, 200 SS-manów i 156 żołnierzy Wermachtu.
30 października o godz. 9.32 pięć radzieckich samolotów przypuszcza atak na konwój. W efekcie S/S Bremerhaven zostaje trafiony dwiema bombami w ładunek amunicji znajdujący się na rufie, co skutkuje olbrzymią eksplozją. Chwilę później na płonącą jednostkę naciera kolejne uderzenie. O godz. 9.40 eskortujący trałowiec M 155 nadaje sygnał S.O.S., natomiast w 3 h później dociera pierwsza pomoc.
Akcja ratunkowa trwała do samego wieczora i została zakończona o godz. 18.30. 31 października 1944 r., znajdujący się 16 mil morskich na północ od Władysławowa okręt, ogarnięty szalejącym na pokładzie pożarem, przechyla się na burtę i znika w falach Bałtyku. Podczas ataku i jego następstw, życie straciło 470 osób znajdujących się na pokładzie Bremerhaven. Była to jedna z pierwszych tragedii podczas ewakuacji niemieckiej ludności i rannych żołnierzy. Nikt wówczas nie przypuszczał, że tego typu zdarzenia staną się realnym zagrożeniem dla każdego transportu płynącego w głąb Rzeszy.
25 lipca 2002 r. wrak na głębokości 66 m, odnajduje ekspedycja warszawskiego centrum nurkowego Abyss Diving, na czele ze ś.p. Grzegorzem Dominikiem, lepiej znanym w środowisku nurkowym jako „Banan”. Zlokalizowanie Bremerhaven nie było celem, gdyż nurkowie poszukiwali akurat innego niemieckiego okrętu – Goi. Mimo wielu poszlak, wciąż nie można było jednoznacznie stwierdzić, co to za jednostka.
Dokładny materiał badawczy, dostarczyła dopiero ekspedycja jakiej podjęli się przedstawiciele Urzędu Morskiego w Gdyni i Bałtyckiego Towarzystwa Wrakowego. Na podstawie zgromadzonych danych, udało się jednoznacznie ustalić z wrakiem jakiego okrętu mamy do czynienia. Charakterystyczne cechy konstrukcyjne oraz uszkodzenia zgadzające się z opisem, w połączeniu z lokalizacją, nie pozostawiają wątpliwości, że jest to S/S Bremerhaven.
Parowiec długości 122 m i szerokości 16 m, miał wyporność 5355 BRT. Na dnie leży mocno zniszczony i przewrócony na lewą burtę. W części rufowej i na śródokręciu widoczne są ślady po eksplozji, natomiast część dziobowa jest oddzielona od reszty. Więcej możecie zobaczyć na filmie autorstwa Sławka Paćko.
Źródło: wikipedia.org